Najstarsza Mieszkanka Julianowa: Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie powietrze

731
Najstarsza Mieszkanka Julianowa: Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie powietrze
Najstarsza Mieszkanka Julianowa: Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie powietrze

Jak się sprowadziłam do Julianowa? Myśmy byli umówieni z ojcem na Syberii, że mamy wysiąść z pociągu w Warszawie na Dworcu Zachodnim. Tutaj wysiadło też kilka rodzin, a reszta pojechała na zachód. Dojechaliśmy wieczorem i czekaliśmy do następnego dnia, aż ojciec po nas przyjedzie z Piaseczna. Ojciec przyjechał po nas na dworzec około południa. Radość była wielka, bo nie widzieliśmy się sześć lat. Ojciec wsadził nas na furmankę pożyczoną od gospodarza i zawiózł do Julianowa. Jak jechaliśmy z Zachodniego, to była tylko odgarnięta ulica Filtrowa, a reszta same gruzy.
Ojciec dostał gospodarstwo poniemieckie w Julianowie w zamian za to, co zostawał na kresach. Ta ziemia to było ok. 10 hektarów, budynki były w dobrym stanie, ale były zdewastowane, nie było podłóg, mebli. Został jedynie kredens. Zaczęliśmy się tu urządzać. Ojciec zrobił prycze, posłał nam słomy, nie mieliśmy prześcieradeł. Dlatego ja to nazywam Syberiadą 2. Jak już zamieszkaliśmy, ojciec zaczął nas zapisywać do polskiej szkoły. Zapisał czworo z nas do szkoły w Chylicach, a ja najstarsza miałam wtedy 17 lat i zostałam na gospodarstwie, żeby pomóc. Moja edukacja zakończyła się w Rosji na czterech klasach.
Ławka
 
Wyszłam za mąż za chłopaka ze wsi jak miałam 18 lat. Urodziłam czworo dzieci, a kiedy miałam 45 lat urodziłam kolejne piąte dziecko. Mąż początkowo pomagał ojcu w gospodarstwie, było ciężko. Mieszkaliśmy razem z rodzicami, dom miał cztery izby, ganek i dużą poniemiecką kuchnię. Potem mąż pracował w Warszawie przy odbudowie miasta i dzięki temu nasza sytuacja się poprawiła.
Jaki był krajobraz Julianowa? Było tu 18 numerów. Polacy byli bardzo biedni. Nie było tu nic prócz budynków mieszkalnych, polna droga. Pięknie było, ładnie, zielono. Droga była taka, że można było jechać rowerem bokiem, a furmanka obok przejechała. Dzieci mogły pójść na drogę, nikt nikogo nie zaczepiał, nie baliśmy się. Dopiero potem jak zaczęli budować te bloki, już była niebezpieczna droga, już nie wolno było dzieciom wyjść na drogę, bo ktoś tam jechał samochodem. Do kościoła się chodziło rano, brałam czworo dzieci za rękę. Prowadziłam 3 kilometry do kościoła w Piasecznie. Jak się wracało to ludzie szli jak w procesji. Z każdym się rozmawiało.
Łąka
Przychodziła do mnie taka pani z dworku, przychodziła zawsze rano po mleko. Czekała aż ja wydoję. I te nasze dzieci chodziły po podwórku. A na podwórku to tak: i kura i świnia i kupy były. Ubrudzone nieraz te dzieci były. Ona się zachwycała, że te dzieci takie ładne.
Ja mówię: – Ale one są brudne.
– A nie szkodzi. Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie mają powietrze.
(najstarsza) Mieszkanka Julianowa
 
Rodzina
 
Tekst najstarszej mieszkanki Julianowa, zdjęcia pani Bogusi przekazane do archiwum Józefosławia i Julianowa.
Artykuł Najstarsza Mieszkanka Julianowa: Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie powietrze pochodzi z serwisu Biblioteka Publiczna w Piasecznie.

Źródło: Biblioteka Publiczna : Najstarsza Mieszkanka Julianowa: Brudne, to brudne, ale jaki one mają luz, jakie powietrze