Słowa, które pierwsze przychodzą mi na myśl to: „Drodzy Rodzice, jak byście widzieli Wasze dzieci teraz na Pogorii to bylibyście z nich dumni. Ogromnie dumni.”
Bardzo szybko zaaklimatyzowali się na pokładzie żaglowca. Od samego początku rozpoczęli pracę w wyznaczonych wachtach. Zetknęli się od razu z prozą życia: porządki we wszystkich zakamarkach ( zamiatanie, odkurzanie, mycie podłóg, łazienek i toalet, wycieranie kurzy, układanie, przekładanie) przygotowywanie posiłków ( nakrywanie do stołów, krojenie wędlin, serów, warzyw, układanie na półmiskach, zmywanie naczyń i ogromnych garnków i ponowne zmywanie naczyń) pomoc przy pracach bosmańskich ( szorowanie, smarowanie, czyszczenie), oraz z jej poezją – wspinaczka na wanty a następnie reje, stawianie żagli oraz zachwyt nad zewsząd otaczającym nas przepięknym krajobrazem. Wschody i zachody słońca, błękit morza, szum fal nieustannie nas wprawiały w zachwyt.
Z Nicei wypłynęliśmy w niedzielę w południe. Stanęliśmy nieopodal w zatoczce, aby przygotować się jak najlepiej do wykonywania zadań w trakcie rejsu. Pierwszym z nich było wejście po wantach na pierwszą platformę. Czynność tę wykonano zaraz po raz drugi aby za trzecim razem wspiąć się na reje. Nie sądziłam, że tak dużo osób odważy się natychmiast podjąć tak trudne wyzwanie. A jednak …. Ani się obejrzałam a już na trzech rejach zawisła część naszej młodzieży. Po zakończeniu szkolenia, wyruszyliśmy na pełne morze. Patrzyliśmy na znikające zabudowania Nicei rozpoczynając wspólną wielką, morską przygodę.
Przez pierwsze dwa dni czerpaliśmy z morskiej podróży pełnymi garściami – morze było spokojne i nic nie zakłócało codziennej pracy na żaglowcu. Zmiana nastąpiła we wtorek kiedy morze się wzburzyło i zaczęło mocniej kołysać Pogorią. Z minuty na minutę powiększała się liczba osób, które dopadła choroba morska. Część z nich na nią czekała chcąc oddać hołd Neptunowi. Teraz poczuli co to znaczy żegluga po morzu. Na szczęście dla większości objawy choroby morskiej przebiegły łagodnie i prawie w komplecie spotkaliśmy się na Mszy Świętej.
A po Mszy niespodzianka – pan Remigiusz Trzaska, kapitan Pogorii zaprosił nas na film, który nakręcił w trakcie rejsu na wyspę Helgoland. Było to bardzo ciekawe i miłe spotkanie, a co najważniejsze ….. nie ostatnie.
A teraz, po pełnych 3 dniach żeglugi jesteśmy w Barcelonie. Wczoraj o godzinie 19.58 zakończyliśmy manewr przybijania do brzegu. Kolacja. Sprzątanie. Mycie. A na zakończenie dnia, w magicznej scenerii Msza Święta odprawiona o godzinie 23 na dziobie Pogorii.
Dzisiaj ruszamy zwiedzać Barcelonę. Cały dzień bez kołysania pod nogami. Niektórym już go brakuje.
Prosto z Pogorii dla Państwa Dorota