Gazeta Piaseczyńska na zaproszenie Ministerstwa Informacji Ukrainy miała okazję uczestniczyć w wizycie studyjnej, która pokazała proces transformacji jaki zachodzi u naszego wschodniego sąsiada.
Koordynatorem projektu na zlecenie ukraińskiego rządu, był kijowski Press Club, który przygotował w dniach 10-15 listopada specjalny program dla dziennikarzy z krajów byłego bloku wschodniego. Dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Polskich Mediów to właśnie przedstawiciel „Gazety Piaseczyńskiej” został wytypowany, by wspólnie z dziennikarzami z Łotwy, Słowenii, Serbii i Czarnogóry wziąć udział w sześciodniowym objeździe przybliżającym historię narodu ukraińskiego oraz pokazującym dylematy i aspiracje naszego dużego sąsiada ze wschodu w dążeniu do włączania się do europejskich struktur. Ukraina jest krajem stowarzyszonym z Unią Europejską, a od 2 lat jest członkiem strefy wspólnego handlu z UE. Najbardziej zależy im jednak na zacieśnianiu współpracy z NATO w obliczu zagrożenia ze strony Rosji i trwającego od 2014 roku konfliktu zbrojnego na wschodniej rubieży.
Nie ma prowadzonych szczegółowych badań na temat mniejszości narodowych w Piasecznie, ale temat przebywających u nas obywateli Ukrainy był w ostatnim czasie często poruszany na łamach lokalnych mediów. Z językiem ukraińskim stykamy się na co dzień, szczególnie w wielu sklepach czy na placach budów, gdzie pracownicy z Ukrainy zaczynają stopniowo stanowić większość, jak również widoczni są w innych branżach. Na tej podstawie sądzić można, że jest to największa mniejszość narodowa w naszej gminie. I trudno się chyba nie zgodzić, że bez ich obecności byłoby nam znacznie trudniej rozwijać się. Powinniśmy też doskonale rozumieć ich motywacje, gdyż wielu z nas ma rodzinę, która swojego szczęścia, a najczęściej po prostu zarobku, również szuka w krajach bardziej rozwiniętych.
Piaseczno przez kilka lat miało podpisaną partnerską umowę z ukraińskim Nowogradem Wołyńskim, a obecnie przy wsparciu gminy tę współpracę realizuje powiat piaseczyński. W ramach tej kooperacji co roku gościmy u nas ukraińską młodzież, polskiego pochodzenia.
Ten silny kontekst ukraiński w naszym rejonie skłonił nas do próby poznania bliżej ukraińskiej kultury, ich obecnej sytuacji politycznej i zapatrywań na przyszłość. Dlatego z zaciekawieniem przyjęliśmy zaproszenie udziału w projekcie przygotowanym przez naszych wschodnich sąsiadów.
Państwowość ukraińska jest bardzo młoda, a jej losy są bardzo burzliwe. Od kilkunastu lat niemal każda prezydentura kończy się w atmosferze skandalu i wielkiego narodowego konfliktu. Pamiętamy „Pomarańczową rewolucję” na Majdanie, która rozpalała również wiele polskich serc w nadziei na przybliżenie Ukrainy do Europy. Potem jednak po niewykorzystanej szansie na głębsze demokratyczne reformy za prezydentury Wiktora Juszczenki, przyszły prorosyjskie rządy Wiktora Janukowicza, zakończone kolejną, tym razem krwawą rewolucją na Majdanie na przełomie 2013 i 2014 roku. Jedną z konsekwencji tych wydarzeń było z kolei zbrojne wystąpienie separatystów w Donbasie wspieranych przez Rosję, a w kolejnym etapie anektowanie przez Rosję Krymu.
Jeszcze w 2012 roku Ukraina wraz z Polską organizowała Mistrzostwa Europy w Piłce nożnej. Tak jak w Polsce powstawały drogi, lotniska i stadiony. Dwa lata później ten finansowy wysiłek legł w gruzach bombardowanego Doniecka czy Charkowa. W trakcie wizyty studyjnej organizatorzy zaaranżowali m.in. spotkanie z Wołodymirem, pseudonim „Cyborg” – jednym z ocalałych, bohaterskich obrońców lotniska w Doniecku ze słynnego 79 batalionu. Miejsce to było prawdziwym piekłem na ziemi, przez 242 dni utrzymywanym przez jedynie 100 ukraińskich żołnierzy, otoczonych przez separatystów pod ciągłym ostrzałem lotniczym. Ta heroiczna obrana stała się jednym z symboli walki o ochronę niepodległości i budowania jedności wśród narodu ukraińskiego wobec rosyjskiej agresji. Sami Rosjanie nadali obrońcom miano „Cyborgów”, gdyż nierealne wydawało im się przetrwanie w tych warunkach. – To nie było bohaterstwo, lecz poczucie obowiązku wobec ojczyny – mówił nam Wołodymir, który z wykształcenia jest filozofem, a obecnie prowadzi bibliotekę w wojskowej jednostce, która znajduje się na wyspie Chortyca w Zaporożu.
Właśnie Chortyca na znanej nam z „Ogniem i Mieczem” Siczy Zaporoskiej była pierwszym etapem naszej ukraińskiej trasy. To tu w XVI i XVII wieku znajdowała się główna siedziba Kozaków, którzy przez Ukraińców uważani są za bohaterów i swoich protoplastów. Również do Kozaków, ich uporu, męstwa i tradycji nawiązywał Wołodymir, który tłumaczył, że ten etos pomagał ukraińskim żołnierzom w przetrwaniu najtrudniejszych momentów.
Chortyca to największa wyspa na Dnieprze, która liczy sobie aż 12 km długości. Dziś znajduje się tam oprócz jednostki wojskowej, rezerwat przyrody oraz spuścizna kultury kozackiej. W północnej części wyspy zrekonstruowana została kozacka osada z budynkami mieszkalnymi i cerkwią, otwarta dla zwiedzających jako muzeum historyczne. W głębi wyspy znajduje się zaś bardziej komercyjny kompleks ze starą karczmą, straganami oraz stanowiskami dawnego rzemiosła. Dzisiejsi młodzi „Kozacy” dają zaś odwiedzającym wyspę turystom pokaz akrobacji na koniach, walki oraz interaktywnych dawnych zabaw w które wciągają przybyłych gości. Nieopodal znajduje się również prywatne muzeum wyłowionych z Dniepru i zrekonstruowanych łodzi kozackich.
Znacznie jednak większy gród, zrekonstruowany także za prywatne pieniądze, znajduje się 50 km od Kijowa w Kopachiv. To imponująca drewniana konstrukcja jest odtworzeniem dawnej stolicy Rusi Kijowskiej z czasów wielkiego księcia Kijowskiego Władimira I, który pod koniec X wieku przyjął chrzest i zjednoczył plemiona ruskie. Ta nietuzinkowa turystyczna atrakcja powstała kilkanaście lat temu i ciągle się rozbudowuje, a zamierzeniem jej inicjatorów jest odtworzenie całego historycznego centrum Kijowa. Na miejscu odbywają się liczne pokazy, turnieje rycerskie i animacje.
Głównym mankamentem Ukrainy z turystycznego punktu widzenia są ogromne odległości pomiędzy poszczególnymi miastami i atrakcjami turystycznymi. Dość powiedzieć, że w trakcie podróży zaproszeni dziennikarze pokonywali codziennie ponad 600 km, miejscami po nie najlepszych, ukraińskich drogach. Niewygody rekompensowało wspaniałe jedzenie z wyśmienitym barszczem ukraińskim i pierogami na czele.
Miejscem które najmocniej łączy polską i ukraińską historię był oczywiście odwiedzony przez grupę Lwów. Jedną z przygotowanych atrakcji okazała się wizyta we lwowskiej operze na premierze Madame Butterfly podczas otwarcia XVII Międzynarodowego Festiwalu Operowego. To co najbardziej zapadło w pamięci oprócz pięknego gmachu opery oraz brawurowych arii, był wszechobecny język polski, gdyż znaczną część publiczności stanowili zarówno lwowianie polskiego pochodzenia jak i rodacy specjalnie na tę okoliczność przybyli zza zachodniej granicy.
Głównym punktem programu była jednak specjalna konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli ministerstwa informacji, uniwersytetu lwowskiego oraz ukraińskich kombatantów wojennych. Konferencja we Lwowie połączona była telemostem z siedzibą Press Clubu w Kijowie, gdzie obecni byli ukraińscy dziennikarze. Prelegenci główny nacisk kładli na budowanie tożsamości w podzielonym ukraińskim społeczeństwie. Mimo coraz większego poczucia odrębności narodowej, którą jeszcze bardziej wzmocnił konflikt z Rosją, wciąż część społeczeństwa tej tożsamości poszukuje, a są też obszary zwłaszcza na wschodzie, gdzie mieszkańcy wspierają politykę prorosyjską. Z ich wypowiedzi przebijała jednak duma z dokonań i transformacji jakie co prawda w dość wolnym tempie, ale jednak na Ukrainie zachodzą, oraz poczucia siły w obliczu zagrożenia ze wschodu. Podkreślano, że od wybuchu konfliktu w 2014 roku liczebność armii ukraińskiej wzrosła kilkukrotnie i obecnie z 250 tys. żołnierzy pod bronią jest ona drugą, po rosyjskiej, największą armią w Europie. Atutem Ukrainy w jej dążeniach do wejścia do NATO jest fakt, że kraj ten stanowi tarczę i bufor bezpieczeństwa wobec zagrożenia ze wschodu.
Potwierdzeniem przygotowania Ukrainy do ogromnego wysiłku militarnego jakim jest utrzymanie wschodniej granicy miała być wizyta na poligonie w Jaworowie pod Lwowem, gdzie dziennikarze mogli obserwować ćwiczenia wojsk ukraińskich pod okiem polskich oficerów z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Na miejscu spotkaliśmy się również z dowódcą amerykańskiego batalionu oraz dowódcą jednostki żołnierzy litewskich, którzy również pomagają ukraińskiej armii w przekazywaniu wiedzy na temat nowoczesnego uzbrojenia i taktyk. Podczas podróży po Ukrainie dwukrotnie też spotykaliśmy w hotelach żołnierzy brytyjskich i kanadyjskich w drodze na poligon w Mikołajowie.
Zakończenie dziennikarskiego objazdu miało miejsce w Kijowie. Nie było zbyt wiele czasu na zwiedzanie miasta, jednak miłym akcentem, który utkwił w pamięci była wystawa poświęcona 100-leciu odzyskania przez Polskę niepodległości, na głównej ulicy Chreszczatyk odchodzącej od Placu Niepodległości (Majdan). To ładny gest ze strony Ukrainy jednak obecnie nasze relacje psują niestety nacjonalistyczne incydenty, które występują w obu krajach. Podczas konferencji prasowej, przedstawiciel „Gazety Piaseczyńskiej” apelował do przedstawiciela Ministerstwa Informacji Ukrainy o rozważenie przygotowania programów edukacyjno-informacyjnych, które będą wśród mieszkańców Ukrainy promowały treści uwypuklające to co łączy a nie dzieli nasze społeczeństwa. To z pewnością wspomoże ich proces akcesyjny do europejskich instytucji, gdyż właśnie w Polsce upatrywać mogą swojego największego sprzymierzeńca – argumentował.
Całkowity koszt pobytu dziennikarzy na Ukrainie wraz z przelotem pokryło Ministerstwo Informacji Ukrainy.
Łukasz Wyleziński