Każdego roku jesienią powraca temat wygrabiania liści i wystawiania ich w workach przed posesje. Ekolodzy apelują o pozostawianie przynajmniej części opadłych z drzew liści w ogrodach w imię troski o środowisko naturalne. W tej sprawie do Gminy zwrócił się jeden z mieszkańców Zalesia Dolnego.
Część mieszkańców, poszerzając wiedzę na temat znaczenia ściółki dla gleby, roślin i drobnych zwierząt, decyduje się na pozostawienie liści na terenie swojej posesji. Jednak nadal zdarzają się nieruchomości przed którymi na odbiór przez pracowników firmy PUK czeka nawet po kilkadziesiąt worków pełnych liści.
Do Wydziału Gospodarki Odpadami Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno zwrócił się jeden z mieszkańców Zalesia Dolnego, z pomysłem na „sprzątanie” ogrodów i wykorzystania opadłych z drzew liści. Za jego zgodą publikujemy jego list oraz przesłane zdjęcia.
„Czasy, gdy nadejście jesieni w Zalesiu Dolnym oznajmiały wieczorne migotania płomieni i snujący się niczym mgła dym z ognisk, w których kończyły swój żywot spadłe z drzew liście, dawno minęły. Dziś tę złotą porę roku znaczą rzędy worów wypchanych listowiem oczekujące przed posesjami na zabranie przez śmieciarkę. Oczywiście te dawne czasy, gdy jesienne utrapienie można było spalić, a powstały popiół wykorzystać jako nawóz nie wrócą, jednak przy odrobinie chęci da się, wykorzystując odpowiednio technikę, spowodować, że nie tylko ujmiemy sobie (i śmieciarzom) pracy oraz zadbamy o przyrodę, ale również uzyskamy wymierne korzyści dla naszego ogrodu.
Aby to uczynić potrzebny jest jeden sprzęt – kosiarka z koszem. Najlepsza jest spalinowa, ale i dużą elektryczną można uzyskać dobry efekt. Po prostu zamiast grabić, należy liście kosić! To zapewnia trzy sprawy: bardzo dokładne zebranie wszystkiego z trawników, ścieżek czy podjazdów, rozdrobnienie surowca i zgromadzenie tej zatężonej masy w koszu z którego łatwo dalej towar przesypać.
Zaoszczędzamy na czasie, bo konwencjonalne grabienie liści i napychanie ich potem w worki trwa długo i jest męczące; szanujemy swój kręgosłup, bo nie trzeba się tak dużo schylać; pocięcie zmniejsza objętość zbieranego listowia kilkukrotnie, wreszcie poszarpane przez nóż liście, nawet te dębowe czy sosnowe igliwie, łatwo butwieją i do przyszłego lata przeistoczą się całkowicie w próchnicę.
Koszenie liści należy prowadzić gdy uleżą się one kilkanaście dni lub są mokre po kilkudniowym deszczu. Suche liście niestety nie poddają się szatkowaniu tak dobrze, gdyż pęd powietrza wywołany wirowaniem noża zbyt szybko kieruje je do zasobnika. Najefektywniejsze jest koszenie wilgotnych liści w czasie przymrozków, gdyż wtedy kosiarka dosłownie je mieli.
Nóż kosiarki przed akcją należy obowiązkowo naostrzyć “na brzytwę”. Można to uczynić samemu, bądź w serwisie za kilkanaście złotych. Do jesiennych porządków warto jest założyć na kosiarkę nóż do mulczowania, który poprzez podwójne ostrza jeszcze mocniej rozdrabnia wciągane części roślin.
Masa ze skoszonych liści może być wykorzystana do ściółkowania żywopłotów, drzew owocowych czy wszędzie tam, gdzie do tej pory stosowało się sklepową korę. Ponadto warto pamiętać, że taka biologicznie aktywna okrywa chroni glebę przed wysychaniem, nadmiernymi nagrzewaniem i mrozem oraz sprzyja bytowaniu dżdżownic, które poprawiają jej żyzność. Można też rozłożyć równomierną warstwą pokos na mniej reprezentacyjnej części ogrodu, bądź ubić w kompostowniku i w ciągu pół roku uzyskamy próchnicę.
Ważną sprawą jest fakt, iż nie należy się obawiać rozwiewania rozdrobnionych liści, co w przypadku prób kompostowania liści zgrabionych, stanowi uciążliwość, gdyż ich ubicie i scalenie w stabilną masę jest długotrwałe, przez co często po jesiennych wichurach sprzątanie trzeba powtarzać.
Aby przyspieszyć proces rozkładu warto zakupić specjalne preparaty zawierające bakterie i okresowo podlewać kompostownik. Zaś jeśli kompostujemy liście dębowe, warto przy pryzmowaniu poprawić pH dodając wapno nawozowe w ilości garści na dużą taczkę ściółki. Najszybsze kompostowanie następuje, gdy dobrze ubitą pryzmę okryje się szczelnie czarną folią, co zapewni wysoką temperaturę wewnątrz masy i jej szybki rozkład.
Jedną z najciekawszych alternatyw wykorzystania skoszonych liści jest użycie ich jako podkładu do hodowli grzybów. Wystarczy na powierzchni kilkudziesięciu metrów posesji utworzyć przez dwa lata warstwę próchnicy i “zasadzić” w nią dostępną w handlu grzybnię np. czubajki kani.
Jeśli zaś nie chcemy wykorzystać w naszym ogrodzie masy biologicznej, to zawsze pozostaje po zebraniu kosiarką zapakowanie jej w worki. Jednak, biorąc pod uwagę ile korzyści możemy mieć z jej wykorzystania, wystawienie worów z liśćmi na pastwę śmieciarki jest swego rodzaju stratą, o czym warto pamiętać.
Pozdrawiam serdecznie i ekologicznie – Janusz z Zalesia Dolnego.”
Powiązane tematycznie:
– Liście to nie śmieci – akcja edukacyjna Alarmu dla Klimatu